- NASZA TURECKA PRZYGODA  MEDICAL TEAM W ANKARZE
NASZA TURECKA PRZYGODA  MEDICAL TEAM W ANKARZE
niedziela, 01 grudnia 2019
Dzień pierwszy – 21 października 2019 - poniedziałek

Nasza podróż rozpoczęła się dość wcześnie. O godz. 4 rano spotkaliśmy się na stacji kolejowej w Kaliszu Pomorskim, by pociągiem dostać się do Szczecina. Było jeszcze ciemno, a tu trzeba było spakować liczne rzeczy i upominki, które musiały zmieścić się w naszych walizkach. Nasza podróż do Szczecina zaczęła się o 4.30. Na dworcu w Szczecinie czekał na nas bus, którym pojechaliśmy na lotnisko Tegel w Berlinie. Już wtedy zaczęłyśmy odczuwać zmęczenie, jednak emocje związane z podróżą nie pozwalały nam zmrużyć oka. Pierwszy lot – do Istambułu trwał około 3 godzin i minął nam bardzo szybko i przyjemnie, turecka linia lotnicza chcąc pokazać turecką gościnność zaserwowała swoim pasażerom ciepły posiłek oraz napoje. Gdy szczęśliwie dotarłyśmy do portu lotniczego Sabiha Gokcen, mieliśmy krótka przerwę na przesiadkę do samolotu , który zabrał nas ze Stambułu do Ankary.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Stambu%C5%82
Wieczorny lot nad stolicą Turcji dostarczył nam ogrom przepięknych widoków oświetlonego miasta.
Lot do Istambułu trwał trzy godziny i minął bardzo szybko i przyjemnie. Następnie, po krótkiej przerwie polecieliśmy do Ankary. Tureckie rodziny już na nas czekały. Do ich domów trafiliśmy ok. godz. 23.00. Zostaliśmy powitani rozmaitymi tureckimi smakołykami, daniami, a także ciepłymi uściskami i miłymi słowami. Tureckie rodziny są bardzo gościnne i opiekuńcze, niemalże od razu poczuliśmy się, jak we własnych domach. Po dniu pełnym wrażeń, obfitującym w wydarzenia i pokonaniu około 2 tysięcy kilometrów poszliśmy spać w oczekiwaniu na kolejny dzień, gdzie mieliśmy zacząć swoje szkolenia z udzielania pierwszej pomocy. Ankara (wcześniej Angora, a w starożytności łac. Ancyra, gr. Ἄγκυρα, ‘kotwica’) – miasto w środkowej


https://pl.wikipedia.org/wiki/Ankara

Ola Ramza

Dzień drugi – 22 października 2019 - wtorek był dalej pełen emocji. Pierwszy raz obudziliśmy się w Turcji u tureckiej rodziny, jedząc tureckie śniadanie, nawiązując pierwszą poranną rozmowę. Gizem to 15 letnia dziewczyna z ogromnym poczuciem humoru, jej mama to bardzo kochana kobieta z zapałem do gotowania, a ciocia Gizem to nasz kierowca, która zapewniała nam wiele uśmiechu na twarzy podczas jazdy. Wracając.. pomimo wcześniejszych rozmów na whatsapp’ie byłam bardzo podekscytowana jej osobą, rodziną i całą sytuacją w której się znajduje. Pierwszy posiłek był miłym zaskoczeniem. Na stole leżały różne sery, rogaliki, warzywa i... frytki co u nich zdaje się czymś całkowicie normalnym i codziennym. Po posiłku wyruszyliśmy do szkoły szkolnym autobusem w którym ludzie byli zaskoczeni ujrzeniem kogoś z innej narodowości.
Pierwsze zajęcia w szkole były bardzo interesujące. Polegały na zapoznaniu się z całym planem projektu oraz na przedstawieniu przygotowanych przez każde z Państw prezentacji. Mieliśmy okazje dowiedzieć się, jak wygląda pierwsza pomoc w Turcji, Litwie, Łotwie, Włoszech i oczywiście zaprezentować Polskę. Pierwszy stres z publicznym wystąpieniem minął, a pierwsze znajomości zostały zawarte.
Po części pokazowej przeszliśmy od razu do szkolenia, co było niemałym wyzwaniem. Szkolenie prowadzone po angielsku, przed masą ludzi. Dałyśmy jednak radę. Po południu całą grupą pojechaliśmy do Straży Pożarnej, w drodze śpiewając tureckie hity na playlistach. Strażacy przygotowali nam ciekawe zajęcia. Dowiedzieliśmy się, jak postępować w przypadku pożaru, przez co mieliśmy okazje poczuć się jak prawdziwi strażacy. Najbardziej zaangażowani weszli do symulatora wozu strażackiego. Jazda takim wozem jest niemałym wyzwaniem, a znaczna część z nas nawet nie wyjechała z placu na ulicę.
Mieliśmy również okazje wznieść się podnośnikiem wozu strażackiego nad ziemię i podziwiać piękną Ankarę nieco „z góry”. Zmęczeni po pierwszym dniu zajęć wróciliśmy do szkoły, skąd odebrały nas rodziny i pojechaliśmy do domu. Tureccy kierowcy są na prawdę szaleni i ciągle zastanawiam się, jak nam się udawało dojechać. Wieczór spędziliśmy na rozmowach, tańcach i śpiewach już w domu. Rodzina do której trafiłam okazała się przesympatyczna i bardzo życzliwa. Wspólnie wymienialiśmy się ciekawostkami o naszych krajach, siedząc na dywanie i jedząc orzeszki. Tak minął dzień drugi..

Karolina Budnicka

Dzień trzeci- 23 października 2019 - środa

Rodzina która postanowiła mnie przyjąć składała się z czterech niezwykłych osób. Haran- głowa rodziny oraz ojciec, Emine- pani domu, Ece- uczennica szkoły średniej z którą się przyjaźniłam, oraz jej młodszy brat Emre. Po śniadaniu i krótkiej drodze do szkoły rozpoczęliśmy zajęcia na których omawialiśmy zagadnienia takie jak: atak padaczki, omdlenie, utrata przytomności, a także złamania zwichnięcia i skręcenia. Nie obyło się bez humorystycznych wybryków Włochów, którzy mają niesamowite poczucie humoru i dystans do siebie.
Po krótkim wypadzie do centrum handlowego i zjedzeniu obiadu wyruszyliśmy wprost do publicznego ośrodka dla osób niepełnosprawnych. Na miejscu zobaczyliśmy bardzo nowoczesny budynek, natomiast jego wnętrze okazało się najbardziej przemyślanym i praktycznym ośrodkiem jaki kiedykolwiek mieliśmy okazje zobaczyć. Osoby niepełnosprawne zamieszkujące Ankarę, w tym właśnie ośrodku miały stworzone warunki do nauki rękodzieła czy nauki gry na instrumentach. Zapewniona całodobowa opieka medyczna była niebywałym plusem. Zostaliśmy poczęstowani tradycyjną turecka herbata i mieliśmy okazje obejrzeć spektakl wystawiony przez osoby zamieszkujące ośrodek. Po tym niezwykłym doświadczeniu udaliśmy się do urzędu miasta oraz spotkaliśmy się z Prezydentem dzielnicy Ankary – Etimesgut. Odbyła się piękna przemowa, podziękowania oraz poczęstunek w postaci herbaty i pralinek.
Po tym fascynującym i pełnym wrażeń dniu wróciliśmy do naszych rodzin bardzo zmęczeni. Lecz na tym dzień się nie skończył. Kuzyn Ece obchodził tego dnia urodziny, tak wiec po zakupieniu tortu udaliśmy się wprost do domu cioci Ece, nigdy dotąd nie spotkałam tak gościnnej osoby o tak wielkim sercu. Wielki stół był zastawiony tradycyjnymi tureckimi potrawami a ja sama w kolko ciagle słyszałam ,,to wszystko dla ciebie, musisz tego spróbować”. Następnie odbyła się rozmowa wideo z moją całą rodziną w Polsce. Łącznie 19 osób rozmawiało ze sobą, śmiało się a nawet czasami płakało ze wzruszenia. To było piękne doświadczenie pokazujące że są na świecie ludzie którzy nie oczekują niczego w zamian lecz odrobiny uśmiechu i naszego szczęścia. Po wspólnym odśpiewaniu międzynarodowego ,,Sto lat” w aż trzech językach; polskim, angielskim oraz tureckim, pokroiliśmy wcześniej zakupiony tort i oddaliśmy się rozmowie na temat podobieństw i różnic kulturowych naszych Krajów. Po pięknej kolacji wraz z Ece opuściłyśmy jej rodzinę i udałyśmy się do kawiarni, w której czekało na nas wielu przyjaciół z projektu. Wspólnie spędziliśmy świetny czas, aż do późnego wieczora. Po powrocie do domu każda z nas zasnęła błyskawicznie, to był długi dzień... :)

Natalka Kopczyk

Dzień czwarty – 24 października 2019 czwartek

W czwartek rozpoczęliśmy dzień od kolejnych zajęć teoretyczno-praktycznych w tureckiej szkole. W drodze do niej, po raz kolejny przekonałam się, jak tamtejsze przepisy drogowe różnią się od naszych, w Polsce. Czekając na przybycie reszty uczniów, wraz z Turku, która gościła mnie w swoim domu, udałyśmy się do szkolnej kantyny, gdzie przemiły Pan serwował uczniom różne dania. Od ich ulubionych kebabów, po ukochane tosty czy frytki, które jedzą nawet na śniadanie!
Czwartek był dniem, kiedy to na mnie przyszła kolej, by podzielić się wiedzą na temat udzielania pierwszej pomocy z innymi. Razem z Natalią przeprowadziłyśmy zajęcia, po których udaliśmy się wraz z nowymi znajomymi do pobliskiej galerii handlowej na lunch, gdzie mieliśmy okazję spróbować ich typowych dań.

Zaraz po tym rozpoczęła się ta bardziej intensywna część dnia, czyli zwiedzanie.

Zaczęliśmy od wizyty w instytucji, która każdego dnia zajmuje się niesieniem pomocy osobom niepełnosprawnym. Ludzie tam pracujący z chęcią oraz zaangażowaniem opowiadali nam o tym, w jaki sposób przeprowadzają zajęcia z podopiecznymi, by w jak najprostszy sposób przekazać im, jak radzić sobie samodzielnie w życiu. Podczas tej wizyty mieliśmy okazję obejrzeć piękne obrazy wykonane przez osoby niepełnosprawne, a także być świadkami części przedstawienia, które wystawiali w ośrodku. Pięknym gestem z ich strony było wręczenie nam upominków w formie ręcznie robionych mydełek. Kolejnym przystankiem był urząd władz lokalnych. Powitano nas w bardzo nietypowy sposób. A przynajmniej dla nas, gdyż po wyjściu z autokaru przed urzędem czekali na nas panowie odświętnie ubrani i przechodziliśmy nawet po czerwonym dywanie. W środku, każdy witał nas uściskiem dłoni oraz serdecznym uśmiechem. Nie obyło się również bez herbatki u burmistrza oraz słodkiego poczęstunku w formie czekoladki.

Tego dnia mieliśmy okazję odwiedzić również instytucję Czerwonego Półksiężyca, gdzie byliśmy świadkami pracy różnych osób. Mogliśmy również wejść do "fabryki", w której produkowane, oczywiście ręcznie, były namioty, z których Ci ludzie korzystają w trudnych sytuacjach. Odwiedziliśmy także budynek, w którym znajdowało się mnóstwo książek, pamiątek i rzeczywistych listów z podziękowaniami za pomoc od dzieci i dorosłych. Dzień w moim przypadku zakończył się wizytą u koleżanki Turku, która przez cały tydzień gościła mnie w swoim domu. Po raz kolejny miałam możliwość skosztować tradycyjnych dań, poznać nowe słowa, nauczyć się kilku z nich i przekonać się, jak wygląda gościnność w Turcji. A jest ona przeogromna.

Dzień piąty – 25 października 2019 – piątek

Piąty dzień naszej wizyty w Ankarze zaczęliśmy od małej wycieczki po mieście. Może nie takiej małej. Jak zaczęliśmy o 8 rano, to skończyłyśmy o 19 wieczorem. Wszyscy byliśmy mega wykończeni, ale nikt z nas nie żałował. Zobaczyliśmy wiele miejsc. Jednym z nich było mauzoleum oraz muzeum Mustafy Kemala Ataturka- mistrza i ojca kraju, urodzonego w Salonikach w 1881 roku. Walczył w Tripoli, w wojnie na Bałkanach i w I Wojnie Światowej. Wprowadził wiele reform , dzięki czemu Turcja stała się silnym oraz nowoczesnym państwem, uzyskała tytuł kraju po wielu latach, wprowadził w życie codzienne nazwiska. Jego historia i dokonania są wpajane wszystkim już od najmłodszych lat. (Tak wiem standardowe informacje, no ale co ja mogę😉) . Mieliśmy również okazję zobaczyć zmianę warty na terenie Mauzoleum oraz uroczystość składania wieńców ku czci Ataturka.

Po dwóch godzinach zwiedzania i robienia zdjęć pojechaliśmy w całkiem inne miejsce, oddalone może o jedną godzinę drogi. Było trochę strasznie, jak podjeżdżaliśmy autokarem pod górkę, ale jak tylko się zatrzymaliśmy biegiem wychodziliśmy na zewnątrz. Najbardziej przerażającym faktem, była dość stroma górka pod którą musieliśmy wejść, aby dostać się na szczyt. Na samej górze stał Ankara Kalesi czyli tłumacząc na polski Zamek Ankara, który jak się okazało pokazuje nieco starsze oblicze stolicy. (Ponownie wracamy do podstawowych informacji 🤣). W 1832 roku budowla posiadała 42 wieże, a mury wznosiły się na 16 metrów. Cała konstrukcja ukazywała nieco ślady burzliwej historii , takie jak kamień jako surowiec budulcowy albo elementy z rozebranych lub zniszczonych budowli w rzymskim stylu.

Żeby się przypadkiem za bardzo nie rozpisać o konstrukcjach, liczbach i władcach, od razu przejdę do ostatniego punktu naszej wycieczki. Do mini bazaru. Mieliśmy tam trochę czasu na małe zakupy, jak nie słodyczowe, to pamiątkowe. Był tam ogrom restauracji w których mogliśmy zjeść tradycyjne tureckie jedzenie, jak i nasze standardowe europejskie. A przynajmniej na kształt europejskiego. Najbardziej nas zaciekawiły małe, chrupiące ciasteczka. Wyglądały jak polskie sucharki , ale smakowały dużo lepiej. Naszym punktem spotkania była wieża zegarowa zbudowana w starym stylu. Znajdowała się ona niedaleko bazaru na dużym placu na którym było pełno gołębi. Mamy nawet filmik, jak jeden tuptał z zawrotną prędkością 🤣.

Około godziny 19 byliśmy już pod szkołą, spod której odebrały nas rodziny u których mieszkaliśmy. Spędziliśmy z nimi resztę wieczoru rozmawiając i pijąc naszą ulubioną turecką herbatę.

Jola Małysz

Dzień szósty -26 października 2019 sobota

Szósty dzień rozpoczął się olimpiadą z pierwszej pomocy. W zawodach brały udział po 4 osoby z każdego kraju. Olimpiada została podzielona na część praktyczną i teoretyczną. Komisja składała się z przedstawiciela tureckiego Czerwonego Krzyża oraz przedstawicieli naszych państw, nas reprezentowała pani Jadwiga Czerniga. Do konkurencji przygotowywała nas Pani Renata Pietroń. W konkursie wykorzystywaliśmy materiały przygotowane przez organizatorów oraz te, które mieliśmy w apteczce zabranej z Polski.
W części praktyczniej musieliśmy wykazać się wiedzą w przypadku omdlenia, złamania nogi i kiedy ostry przedmiot wbił się w rękę. Część teoretyczna polegała na rozwiązaniu 5 zadań z pierwszej pomocy. Pierwsze miejsce zajęła Polska, następnie Litwa, Turcja, Włochy i Łotwa. Za pierwsze trzy miejsca przyznawano puchar. Po konkursie pojechaliśmy na tradycyjny, turecki obiad do miasta Beypazari, w prowincji Ankara. Miasto Beypazari nazywane marchewkowym słynie z pysznych soków z marchwi. Zwiedzając uliczki tego miasta oraz będąc na bazarze mogliśmy zobaczyć lub skonsumować lokalne galaretki, wypić dobra turecką kawę i inne specjały tego regionu.
Naszym następnym przystankiem było Yasayan Müze - muzeum w Beypazari, w którym poznawaliśmy historię tego miejsca. W muzeum mogliśmy namalować EBRU, wykonać nadruk na tkaninie, był też turecki teatr kukiełkowy. Po zwiedzeniu muzeum mieliśmy czas na spacer wąskimi uliczkami miasta. W drodze powrotnej wjechaliśmy autobusem na górę, aby zrobić parę fascynujących zdjęć z widokiem na miasto.

Paulina Klimczak

Dzień siódmy – 27 października 2019 - niedziela

Siódmy czyli ostatni dzień naszego pobytu w Ankarze zaczęliśmy później, bo o godzinie 14. W związku z tym mieliśmy czas, aby się spakować i spędzić ostatnie chwile z naszymi tureckimi rodzinami. Mogliśmy też trochę dłużej pospać, wiedząc, że kolejnej nocy będziemy musieli wcześnie wstać. Wspólnie z moją turecką rodziną zaczęliśmy dzień od śniadania. Na śniadanie podano czekoladowe naleśniki z budyniem, frytki, dżemy, chałwę, oliwki, regionalne sery i oczywiście turecką herbatę. Przy stole zasiadła mama, tata, Seyma, Furkan i ja. Mama Seymy jest nauczycielką młodszych dzieci. Tata jest kucharzem w studenckiej stołówce. Seyma ma 16 lat chodzi do szkoły, w której realizowany był nasz projekt. Uwielbia czytać książki i słuchać muzyki. Furkan- jej brat ma 12 lat. Lubi jeździć na rolkach i rowerze. Uczy się grać na keybordzie. Po śniadaniu udaliśmy się na spacer po dzielnicy, w której przez tydzień mieszkałam. Po powrocie zagraliśmy jeszcze w domino i UNO. Rodzina, u której mieszkałam uwielbia grać w gry. O godzinie 14 udaliśmy się wraz z rodzinami do szkoły. O 15 rozpoczęła się uroczysta ceremonia wręczenia certyfikatów, rozpoczęta od przemowy dyrektora szkoły. Następnie turecka koordynator projektu Erasmus + wręczyła wszystkim uczestnikom certyfikaty. Było też oficjalne podsumowanie i zakończenie projektu, wszyscy uczestnicy podziękowali organizatorom za przygotowanie pobytu w Turcji. Po części oficjalnej rozpoczęła się część artystyczna, podczas której uczniowie miejscowej szkoły zaprezentowali swoje przedstawienie. Mieliśmy też okazję zobaczyć turecki taniec w wykonaniu grupy tanecznej. Po przedstawieniu wszyscy wspólnie zatańczyliśmy przy kilku tureckich piosenkach. Następnie udaliśmy się na poczęstunek przygotowany przez rodziców naszych tureckich kolegów i koleżanek. Mieliśmy okazję spróbować tureckich specjałów i wspólnie zjeść tradycyjny posiłek. Ostatnim punktem niedzielnego spotkania było pożegnanie. Nie obyło się bez wzruszeń, łez i słów nadziei na przyszłe spotkanie.

Zosia Stąporek

Dzień ósmy 28 października – poniedziałek

Ostatni dzień był dniem długiego powrotu do domu. Naszą podróż zaczęliśmy od spotkania przed szkołą o 5 rano. Ze łzami w oczach pożegnaliśmy naszych gospodarzy i wyruszyliśmy w drogę na lotnisko. Tak jak poprzednio pierwszy etap podróży to Ankara – Istambuł. Lotnisko w Istambule jest ogromne, nosi imię Sabihy Gokcan.

W 1938 odbyła kilkudniową podróż po krajach bałkańskich, gdzie była witana z ogromnym zainteresowaniem. W tym samym roku rozpoczęła pracę instruktora w szkole lotniczej Türkkuşu, którą kontynuowała do 1955. Zmarła w roku 2001.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sabiha_G%C3%B6k%C3%A7en

Po wielu godzinach podróży szczęśliwie dotarłyśmy do domów. Mimo zmęczenia, wszystkie czułyśmy się się dobrze i smutno nam było, że opuszczamy Turcję. Dzięki wyjazdowi do Turcji, zdobyłyśmy nowe znajomości na całe życie, zwiedziliśmy przepiękną stolicę Turcji oraz poznałyśmy tamtejszą kulturę. Podszkoliłyśmy swoje umiejętności językowe, które pomogą nam w przyszłości podczas innych wyjazdów. Bardzo się cieszę, że mogłam uczestniczyć w tej wspaniałej przygodzie i mam nadzieję , że w przyszłości również wezmę udział w podobnym projekcie.

Zuzia Kostrzewska

Ten artykuł odzwierciedla jedynie stanowisko jej autorów i Komisja Europejska oraz Narodowa Agencja Programu Erasmus+ nie ponoszą odpowiedzialności za jej zawartość merytoryczną.