Spacer licealistów wokół kaliskiego Rynku |
czwartek, 23 stycznia 2020 |
Po dawnym, gęsto zabudowanym Rynku, ongiś głównym placu Kalisza Pomorskiego, pozostał dziś tylko obszerny prostokąt tworzących go czterech ulic: z dłuższych stron (od zachodu i wschodu) ulicy Wolności oraz ulicy św. Wojciecha, ze stron krótszych (od południa i północy): ulicy Kościuszki i ulicy Krzywoustego. Najokazalszą budowlą jest tu zachowany w stanie niemal nienaruszonym Kościół parafialny postawiony centralnie na nowo wytyczonym Rynku po wielkim pożarze miasta w 1771 r.
Wieża kaliskiego Kościoła stoi od strony zachodniej, więc patrząc na nią łatwo wyznaczyć na Rynku kierunki świata. Ale zanim spojrzymy na przedwojenne pocztówki z nieistniejącymi już kamienicami, warto rzucić okiem na unikalne zdjęcia z 1960 r. Przedstawiają one widok Kościoła z tego miejsca, gdzie obecnie stoi hotel „Solaris”. Pustka otaczająca wtedy świątynię aż przeraża. Towarzyszy jej bowiem w najbliższym sąsiedztwie jedynie gmach plebanii. Resztę budynków zniszczono na różne sposoby, a następnie rozebrano. Nie ma też dobudowanej w latach 70. XX w. kruchty, którą dostawiono na życzenie ówczesnego proboszcza, by patrząc spod ołtarza nie musiał widzieć klientów wychodzących z restauracji (początkowo zwanej „Słoneczną”), którzy popełnili grzech pijaństwa.
- Odwróćmy się plecami do wieży Kościoła i spojrzyjmy na hotel „Solaris”. W jego miejscu stał działający od 1828 r. dom handlowy Gustawa Papenfussa – na spacer po przeszłości miasta zachęcił kaliskich licealistów Bogumił Kurylczyk (znawca lokalnych tajemnic) zaproszony na prelekcję przez polonistkę Joannę Mączkowską. Jak dalej kontynuował swoją opowieść, w gmachu Papenfussa oferowano klientom wszelkie towary delikatesowe i modną odzież, a ponadto różne rodzaje broni palnej, zwłaszcza broń myśliwską dostarczaną przez firmę „Kempinski” z Berlina. Właściciel prowadził też stację benzynową, której dystrybutor z paliwem marki „Shell” ustawiono wprost na Rynku.
A co było naprzeciwko tego domu handlowego, po drugiej stronie ulicy Wolności zwanej dawniej Friedrichstrasse? Otóż miejsce współczesnego bloku ze sklepami na parterze zajmował hotel „Zum Waissen Schwan” („Pod białym łabędziem”). Prowadziła go od 1773 r. rodzina Kieckhöfer i wcześniej nosił na szyldzie ich nazwisko. Ta dwupiętrowa kamienica mieściła także sklep i restaurację. Na prawo od niej, czyli przy zachodniej pierzei Rynku, stał drugi hotel – „Pommerscher Hof”, gdzie zapraszał do swoich pokoi Otto Kolberg. A w kolejnej dwupiętrowej kamienicy przyjmował dentysta Otto Imm, który reklamę „Zahn Atelier” wywiesił na balkonie. W następnej kamienicy mieściła się wybudowana na początku XIX w. szkoła. W 1901 r., gdy otwarto gmach Czerwonej Szkoły, budynek odkupiła od miasta bogata rodzina kupiecka Salingerów. Na tle jego powojennej ruiny wykonano pierwsze znane zdjęcie polskich uczniów zgromadzonych przed wieżą Kościoła w listopadzie 1945 r.
Na zachodnio-północnym narożniku Rynku, czyli skrzyżowaniu ulicy Wolności z ulicą Krzywoustego, stała restauracja Reinholda Reetza. Obok niej w miejscu dzisiejszego sklepu zoologicznego funkcjonowała lecznica dla zwierząt, którą prowadził weterynarz Mark Stempel. Pierwszym budynkiem na północnej pierzei Rynku była apteka Ernesta Peltza „Pod orłem”, nawiązująca nazwą do orła z miejskiego herbu. Po tej dawnej aptece nie ma ani śladu. Dodajmy, iż przed wielkim pożarem miasta w 1771 r. na jej tyłach oraz tyłach sąsiedniej kamienicy należącej do złotnika i zegarmistrza Gustawa Borna stał gotycki kościół. Dokładnie tam, gdzie do dzisiaj przetrwał samotny dom rzeźnika Augusta Loose, stykający się niegdyś z rozległymi zabudowaniami kompleksu handlowego Augusta Nicklausa, który na wprost stojącej dzisiaj przed Kościołem figury Matki Bożej prowadził nie tylko winiarnię i piwiarnię, ale także stację paliw oraz skład materiałów budowlanych, nawozów mineralnych oraz nasion.
Plebanię na rogu ulic: św. Wojciecha i Krzywoustego wybudowano razem ze świątynią. Na początku XX w. dodano mieszkalne poddasze od ogrodu. A pierwszy remont zabytku przeprowadzono dopiero niedawno, po 250 latach! Z plebanią, tam gdzie dziś rośnie trawa, sąsiadował budynek Franza Fiebinga, trudniącego się handlem napojami alkoholowymi. Natomiast na miejscu obecnego targowiska stał gmach Hotelu „Dummer”, którego ostatnim właścicielem był Robert Huwe. Oferował swoim gościom wykwintne pokoje oraz utrzymaną w stylu myśliwskim restaurację i okazałą salę balową na piętrze.
Na skrzyżowaniu ulicy św. Wojciecha z ulicą Kościuszki skręcamy w prawo na południową pierzeję Rynku. Jej środek zajmował gmach dawnego ratusza. Miasto sprzedało go po budowie nowej siedziby najpierw piekarzowi, a ten rodzinie Müller, z której najbardziej znany był Gustaw - drukarz, dziennikarz oraz powiatowy radny w jednej osobie. Najwięcej przedwojennych widokówek pochodzi właśnie z jego wydawnictwa, podobnie jak wszelkie ówczesne druki urzędowe, a także miejscowa gazeta „Kallieser Tageblatt”. I tu zakończyła się licealna wycieczka w przeszłość, gdyż zatoczono w niej pętlę docierając wokół Rynku do punktu wyjścia, czyli hotelu „Solaris”.
(ZSP)
|