- Sześć aktów patriotycznego pojednania
Sześć aktów patriotycznego pojednania
wtorek, 18 listopada 2014
Po każdym z pięciu aktów sztuki, wystawionej w Święto Niepodległości na scenie Miejsko- Gminnego Ośrodka Kultury w Kaliszu Pomorskim – były wielkie brawa, a widzowie, którzy zapełnili całą salę, włączali się w odgrywane sceny. Akt szósty, muzyczny i ostatni, zakończył się wspólnym odśpiewaniem „Roty” i „Hymnu” oraz owacjami. A przede wszystkim głębokim, jednoczącym aktorów i publiczność poczuciem patriotycznego pojednania. Dumy z Ojczyzny dużej i małej. Bo temat przewodni spektaklu, zaprezentowanego przez młodzież z grupy teatralnej „Klepsydra”, działającej przy kaliskim Liceum, stanowił niezwykły herb Kalisza Pomorskiego.
Niezwykły, bo choć liczący siedem stuleci, wyrażający zawsze aktualne przesłanie o walce rozumu z siłą, i sile mądrości, jaką daje ich zjednoczenie. Reżyserem spektaklu jak i koordynatorem całej uroczystości była Joanna Mączkowska - polonistka w kaliskim LO, absolwentka reżyserii krakowskiej PWST (filia we Wrocławiu).
Na początku orzeł i zając, zwierzęta widniejące w herbie Kalisza Pomorskiego, przybrały na scenie ludzkie postaci. Oto Józef Orzeł zaatakował pod miejscowym Ratuszem, na ul. Wolności, swojego sąsiada Stanisława Zająca. Jak stwierdził, w celach wyższych, gdyż chciał odegrać uliczne performance nawiązujące do miejskiej symboliki. Ale jego artystyczne działania opacznie uznano za bijatykę, i zakończono sporządzeniem sadowego wniosku o napaść.
Drugi akt sztuki rozegrał się w szkolnej klasie. Tam dzieci pokłóconych sąsiadów: Julia Zając i Romek Orzeł nie kryli, że mają się ku sobie. A na dodatek Julia przedstawiła na lekcji historii taką interpretację symboliki kaliskiego herbu, że koledzy aż zatańczyli z krzesłami. Jak powiedziała, tylko pozornie na tym herbie orzeł złapał zająca. Złapał go bowiem na niby, gdyż zając chciał dać się schwytać, co widać po jego rozanielonej minie. Podobnie jak kobieta, która pozwala mężczyźnie niby zwyciężać, a w rzeczywistości zrealizować jej plan, gdyż chciała dać mu się złapać, czyli go zdobyć.
Innego zdania byli występujący w akcie trzecim – czterej brandenburscy margrabiowie, którzy jesienią roku 1303 nadali Kaliszowi Pomorskiemu prawa miejskie. Ale i ci butni początkowo zdobywcy, którzy po zabójstwie polskiego króla Przemysła II zagarnęli Pomorze, zostali ujarzmieni na scenie przez nadobne Słowianki. Dalej spektakl, za sprawą choreografii, stał się jeszcze bardziej symboliczny, wyczarowując ruchami aktorów odwieczną walkę dobra ze złem, prawdy i kłamstwa, siły i rozumu. Na końcu bohaterowie z aktu pierwszego podają sobie ręce w geście pojednania, a ich dzieci splatają się w uścisku. I zapraszają widzów na koncert patriotycznych pieśni, czyli akt szósty.
Rozpoczęły go panie z zespołu „Violki”, przypominając legionowe marsze. Następnie soliści z „Klepsydry” wyśpiewali niezapomniane, patriotyczne szlagiery. Po licealistach wystąpiła gimnazjalistka przygotowana przez Alberta Moroza. A po niej chórzyści z kaliskiej Szkoły Podstawowej, których przygotowała, i również zaśpiewała, Stanisława Górnik. Jej oraz najmłodszym akompaniował Antoni Gadzina. W ten sposób pieśni połączyły wszystkie kaliskie szkoły, uczniów, ich rodziców, nauczycieli i mieszkańców.
Reżyser, scenograf i choreograf tego widowiska – Joanna Mączkowska, odebrała wiele gratulacji i słów uznania. – Jestem dumna z naszych uczniów, którzy potrafią tyle energii i serca poświęcić sztuce. Sztuce dającej widzom tak wiele wzruszeń, refleksji oraz historycznej wiedzy. Ale to zasługa ich nauczycielki, prowadzącej grupę teatralną „Klepsydra” – stwierdziła na scenie Joanna Kulesza, dyrektor kaliskiego LO. I rozdała wszystkim występującym słodycze.
- Cieszę się, że praca uczniów z „Klepsydry” jest doceniana i przez publiczność oraz dyrekcję naszej Szkoły tutaj, i szerzej, bo na Wojewódzkim Przeglądzie Amatorskich Zespołów Teatralnych w Świdwinie zaliczono nas do trójki najlepszych w województwie zachodniopomorskim - spuentowała wysiłek i trud młodzieży Joanna Mączkowska.
Gratulacji nie zabrakło również dla autora scenariusza, urodzonego w Kaliszu Pomorskim dziennikarza z zawodu, a filozofa z wykształcenia, Bogumiła Kurylczyka. Nie mogąc być obecnym na spektaklu, streścił go trzema, odczytanymi przez opiekunkę „Klepsydry”, zdaniami: „Herb Kalisza Pomorskiego jest jednym z najcenniejszych skarbów naszego miasta. Jego przesłanie, że w życiu liczy się harmonia rozumu i siły, czyli siła mądrości - przyświeca każdemu, kto tu się urodził lub tu mieszka. I obojętnie jakie przeszkody postawi przed nim życie - zawsze zwycięży, mając kaliski herb na swojej tarczy”.
Widowisko powstało we współpracy Stowarzyszenia „Jesteśmy Razem” oraz Urzędu Miejskiego w Kaliszu Pomorskim. Organizatorzy dziękują Miejsko- Gminnemu Ośrodkowi Kultury za życzliwość i pomoc w jego realizacji.