IV Rajd im. Jana Zamoyskiego Szlakiem Ewakuacji Jeńców Oflagu IID. |
piątek, 05 czerwca 2015 |
Rajd im. Jana Zamoyskiego, patrona tegorocznej edycji przeszedł już do historii. Pięćdziesięciu uczestników w zmiennym składzie przemierzało trasę ewakuacji jeńców z 1945 roku. Po wizycie w Bornem Sulinowie i chwili refleksji przy tryptyku autorstwa Jana Zamoyskiego uczestnicy przeszli do Izby Muzealnej, by losy jeńców stały się jeszcze bliższe tuz przed wymarszem. Jak zawsze w pierwszych chwilach rajdu towarzyszył nam dr Tomasz Skowronek, by opowiedzieć wiele niesamowitych historii już na terenie obozu. Około południa wszyscy byli już w stanie rozpocząć trwający trzy dni marsz w kierunku Węgorzyna.
Wyjątkowość i rangę tegorocznego rajdu podkreślała obecność pracowników Instytutu Pamięci Narodowej ze Szczecina. Dzięki współorganizacji rajdu przez IPN, możliwe stało się rozegranie wielu zadań na trasie rajdu a także przygotowanie opieki medycznej w postaci ambulansu i ratowników medycznych na całej trasie rajdu. Bez zaangażowania IPN niemożliwe byłoby nagrodzenie 12 uczestników wyjazdem do Sandbostel i przyznanie uczestnikom wielu innych cennych nagród.
Pierwszy odcinek marszu nie był łatwy, ale wszyscy dotarli do Siemczyna, odwiedzając wcześniej Miłkowo, Broczyno i Czaplinek. Dzięki zaangażowaniu sołtysa Siemczyna, pana Michała Olejniczaka drużyna mogła spędzić noc w świetlicy i nabrać sił przed dalszą drogą w sobotę. Wspólne zwiedzanie pałacu w Siemczynie po raz kolejny ukazało wyjątkowość tego miejsca. Deszcz lejący się na nas w pierwszych chwilach sobotniego marszu nie napawał optymizmem, ale obawy rozwiały się już po pierwszych kilometrach a w okolicach Drawska Pom. tęcza zapowiadała nadejście pogodnych chwil. Tak też się stało. Do Jankowa na nocleg dochodziliśmy w promieniach słońca. Ośrodek Kultury w Drawsku Pomorskim umożliwił nam skorzystanie z noclegu w tej gościnnej miejscowości. Po obiadokolacji w późnych godzinach, bo ok. 22.00 IPN przeprowadził debatę z udziałem młodzieży i dr Eryka Krasuckiego. Pojecie wolności dla młodych ludzi stało się bardziej jasne. Po debacie był czas na wspólne ognisko.
Niedziela przywitała nas cieplą wodą w kranie i słonecznym porankiem. Nic nie zapowiadało „dramatycznych” wydarzeń, które rozegrały się przy wiadukcie kolejowym w Brzeźnicy. Barykada zorganizowana przez oddziały straży pożarnej i pracowników Urzędu Miasta w Węgorzynie. Wykonanie zadań powierzonych przez strażników, zaowocowało otrzymaniem kluczy do bram miasta. Podobnie dramatyczny przebieg miała akcja Grupy Rekonstrukcji Historyczej „Gryf” z Koszalina. Na polnej drodze między Złocieńcem a Kosobudami maszerujący uczestnicy rajdu zatrzymani zostali przez patrol kontrolny SS. Przy stosowaniu znanych im technik skutecznie zademonstrowano nam, ze losy jeńców w czasie ich ewakuacji nie były kolorowe. Trzeba było stanąć także w obronie polskości, ale to już opowieść na inną okazję…
W niedzielne przedpołudnie czas płynął nieubłaganie a w Węgorzynie czekała na nas pani Burmistrz, oraz znakomita przekąska w postaci grillowanych kiełbasek i innego mięsiwa a na godzinę 13.00 zaplanowaną mieliśmy mszę świętą. Należało więc się spieszyć. I tu okazało się, jak niesamowitych i zdeterminowanych mamy uczestników. Nie chcieli skorzystać z możliwości transportu na ostatnich kilometrach i by uniknąć podwiezienia po prostu biegli do samego Węgorzyna. To bardzo cenne doświadczenie pokazało, z kim tak naprawdę mamy do czynienia. Zmęczeni, z obolałymi nogami potrafili dać z siebie więcej niż powinni. Podobnie było po przejściu 25 km drugiego dnia rajdu, gdzie wielu uczestników nie chciało skusić się na przejażdżkę samochodem do Jankowa. To zaszczyt móc maszerować z taką drużyną i choć niektórzy nie byli w stanie dojść o własnych siłach, bo zagrażałoby to ich zdrowiu, to wszyscy, nawet Ci, którzy przyjechali odwiedzić nas tylko na chwilę w Siemczynie zasługują na uznanie. Ogromną satysfakcję daje poczucie ważności i idei rajdu wśród uczniów, którzy komentując trud marszu stwierdzili, że „przecież jeńcy szli zimą a my tylko kawałek ich trasy pokonujemy w tak sprzyjającej pogodzie.”
Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do zorganizowania IV rajdu i wszystkim, którzy byli z nami choć przez chwilę. Można stwierdzić także, że po raz kolejny udało nam się przywrócić pamięć wielkich Polaków, którzy jako jeńcy Oflagu IID doszli do obozu w Sandbostel. W sposób szczególny pragniemy podkreślić, że obecność wśród nas pana Łukasza Lisieckiego - wnuka jednego z jeńców - Stanisława Kapciuka, była dla wszystkich niecodziennym doświadczeniem.
|